Naokoło Dominikany

Trasa: Boca Chica-Casa del Campo-Cap Cana-Puerto Bahia-Cofresi
Termin: 31-14.02.2024
Mile/ godziny: 335Mm/ 78h

Santo Domingo Tres Ojos i Latarnia Kolumba

Prześliczna jaskinia z czterema jeziorami we wschodniej części Santo Domingo. Wstęp kosztuje 200 pesos. Można zapłacić tylko przez aplikację – udostępniają internet i pomagają w kupowaniu. Potem z kodem QR idzie się do pani w „kasie” i dostaje się opaskę na rękę, którą pan przy wejściu skreśla. Najpierw zwiedza się zespół jaskiń z 3 jeziorkami z prześliczną niebieską wodą. Po jednym z jeziorek płynie się „promem” na linie – koszt to 50 pesos – tym razem gotówka. Po odwiedzeniu 3 jeziorek wychodzimy na górę i z góry podziwiamy czwarte jeziolo – można go obejść ścieżką naokoło. Całość jest przepiękna, w jaskiniach pełno stalaktytów i stalagmitów, a skały odbijają się w błękitnej wodzie.

Idąc w kierunku Zona Colonial zwiedzamy Latarnia morska Kolumba – monument zbudowany w XIX wieku. Jest to pomnik w kształcie krzyża, który ma około 800 metrów długości i 36,5 metra wysokości Obecnie mieści się tam muzeum – wstęp 100 Pesos od osoby.

Odprawa lokalna

Na Dominikanie między portami lokalnymi trzeba mieć despacho – dokument przejazdu pomiędzy portami. Trzeba mieć dokument wyjazdowy z jednego portu do drugiego – czeka się do następnego dnia (zwykle) i załatwia się to w Armadzie albo w marinie (Boca Chica) która pośredniczy w załatwianiu papierów. W kolejnym porcie to samo – wymieniamy despaczo na kolejny port. Trzeba mieć paszporty całej załogi i dokument jachtu. Biuro Armady czynne jest z reguły od 7 rano do 18.

Marina Casa de Campo

Ogromna marina w 90% ma wykupione miejsca przez prywatnych ludzi, więc ma bardzo dużo wolnych miejsc, ale nie pozwalają na nich stawać. Miejsca mają po 2 dalby od pomostu i osobny mały pomościk do wychodzenia. Nas stawiają przy kei obok stacji benzynowej, jest duży swell i obsługa mariny robi wszystko, żebyśmy jednak odpłynęli, ale w końcu umawiamy się, że wypłyniemy następnego dnia rano, a teraz załatwię despacho do następnego portu. Obsługa mariny zawozi mnie do biura Armady (jakieś 500m, ale przecież tu nikt nie chodzi na piechotę), gdzie daję despcho z Boca Chica i umawiam się na następny dzień na odbiór despacho do Cap Cana.

Wieczorem idziemy na spacer po terenie mariny – jest dużo eleganckich sklepów, sklep żeglarski (niestety już zamknięty), spożywczy, dużo sklepów z ubraniami, pamiątkami i różnymi przydasiami, wszystko elegancko oświetlone i z klimatyzacją. Wszędzie jest czysto (zupełnie inaczej niż w Boca Chica)

Isla Saona

Ładna, druga co do wielkości wyspa dominikańska. Warto zatrzymać się koło niej na kotwicy i popływać w błękitnej wodzie. Jak ktoś ma ochotę to może popłynąć na plażę albo do baru na plaży, których na brzegu nie brakuje.

Cap Cana resort

Marina w ogromnym resorcie hotelowym. Wszędzie wożą melexami (za darmo), trzeba tylko je wezwać albo wcześniej się umówić. Wożą nawet jak coś jest oddalone o 100m. Można też wypożyczyć hulajnogi elektryczne po 20$ za godzinę. Marina kosztuje 1,21$ za stopę + podatek. Woda kosztuje 5$ za dzień. Prąd wg licznika 0,5$ za kWh. Wszystko w dolarach, ale płaci się kartą w pesos (przelicznik 59 peso za dolara). W kompleksie trochę barów, restauracji i kilka ładnych plaży. Marina jest spokojna, chociaż część domków nie jest idealnie utrzymana. W marinie stoją głównie motorówki do wożenia na ryby i kilka katamaranów, żaglówek 1-kadłubowych łącznie z nami jest ok 5, a marina jest ogromna.

Tutaj wszystko dzieje się niespiesznie – mieli przyjechać po mnie, żeby zawieźć do biura mariny o 11:30, ale przyjechali o 13. Największą obsuwę miała Armada – mieli przynieść despacho najpierw o 10, potem o 10:30 a dostaliśmy je po 13, dobrze, że mieliśmy czas – do następnej mariny tylko 80Mm, więc i tak nocka w morzu.

Puerto Bahia

Kolejny śliczny resort, ale ładniejszy i lepiej zorganizowany. Za jacht płacimy 1,45$ za stopę i 0,45$ za kWh. Woda wifi i wywóz śmieci w cenie. Oprócz tego w cenie basen, siłownia, bilard. Na miejsce przyjeżdża facet z wypożyczalni samochodów (50$ za dzień). Cały kompleks schludny, zielony, marinero uczynni. Jedyny zong to tradycyjnie Armada – pan pojawił się dopiero ok 14, a i to tylko Armada, a jeszcze potem czekałam na celnika.

Wypożyczenie samochodu

Tutaj wzięliśmy z lokalnej wypożyczalni samochód za 50$ za dzień. Samochód jeździ tylko na gaz – w miejscu wlewu paliwa ma wystającą rurkę do napełniania gazem – dla ułatwienia taką samą jak mają butle gazowe. Wszystkie szyby ma obklejone ciemną folią, na bocznych szybach ciemną a z przodu trochę jaśniejszą, ale żeby coś było widać to jest wycięty pasek na wysokości oczu kierowcy, podobnie jak małe kołeczka przy bocznych lusterkach. Samochód jest poobijany, ale facet tym się nie przejmuje – wypożycza z pełnym ubezpieczeniem.

El Limon

El Limon to nazwa miejscowości i najwyższego wodospadu na Dominikanie. Samochód zostawiamy koło restauracji i ruszamy na szlak. Warto wziąć kalosze, bo ostatni odcinek jest bardzo błotnisty, zwłaszcza, jak wcześniej padały deszcze. Po drodze mijamy mały wodospad (cascada pequena), a wstęp do dużego wodospadu jest płatny 50CUP od osoby. Pod wodospadami można się kąpać (przy głównym wodospadzie jest nawet przebieralnia). Woda jest zimna, ale dzielna załoga daje radę.

Boca del Diablo

Na nasze tłumacząc to usta diabła – cypel, przy którym przy większej fali wytryskuje spomiędzy skał fontanna wody, a przy mniejszym zafalowaniu tylko groźnie mruczy. Dojeżdża się samochodem po mocno dziurawej i błotnistej drodze, więc jak jest taka możliwość to warto wypożyczyć samochód 4×4 z wysokim zawieszeniem. Podobno o 16 do zatoki przy Boca del Diablo przypływają wieloryby (parę osób nawet na nie czeka, a wracając mijamy kilka samochodów tam jadących). Z Boca del Diablo jest piękna ścieżka do plaży Fronton z punktami widokowymi, jaskinią i ślicznymi skałami oraz roślinnością tropikalną. Trzeba na to poświecić ok godziny w 1 stronę.

Ocean World Marina – Cofresi

Ładna marina przy parku rozrywki Ocean World. Teren strzeżony, tradycyjnie wożą melexami, chociaż można pójść też na piechotę. Marina kosztuje 1,26$ za stopę długości jachtu ([plus 18% podatku), dodatkowo 0,45$ za kWh i 0,2$ za galon wody. W marinie jest duże zafalowanie, więc warto dobrze zacumować łódkę i zabezpieczyć cumy przed przecieraniem (pomosty są betonowe)

Puerto Plata

Z mariny warto wziąć Ubera – wychodzi taniej i wygodniej niż autobus (myśmy płacili ok 160 DOP). Obowiązkowe punkty do zwiedzania to wjazd kolejką linową na górę Isabel de Torres (10$ od osoby) – to jedyna kolejka linowa na Karaibach – ma pomad 2700m długości. Warto przejść się przez Isabel de Torres National Park – śliczny park na szczycie góry zw ścieżkami, jaskinią (małą) i pomnikiem Chrystusa Odkupiciela na szczycie (replika statui z Rio de Janeiro). Dla chętnych można też wejść na piechotę albo wjechać samochodem.

Kolejny punkt to twierdza Fortaleza de San Felipe – twierdza z XVI wieku zbudowana do obrony przed piratami i najeźdźcami. Kiedyś służyła jako więzienie, obecnie muzeum (wstęp 100 DOP). W cenie dostaje się audioguida, jest nawet po polsku!!. Po drodze przechodzimy przez teren karnawału dla dzieci – duże grupy przebierańców szykują się do występów. Jest kolorowo, wesoło, głośno i tłoczno. Wracamy Uberem do mariny.

Następnego dnia odwiedzamy Macorix House of Rum fabrykę rumu (wstęp 4$). W ramach zwiedzania przechodzimy przez piwnicę z beczkami, pani opowiada coś o produkcji rumu i oglądamy film po angielsku ale z polskimi napisami. Przewodniczka też zna kilka słów po polsku.

Na końcu degustacja, a po wyjściu wizyta w sklepie firmowym.

27 wodospadów Damajagua

Park narodowy 27 Waterfalls of Damajagua. Wycieczka z przewodnikiem (24$ od osoby z lunchem). Dodatkowo wykupujemy za 4$ miejsce w sejfie, gdzie zostawiamy rzeczy nie odporne na wodę (np. dokumenty i kluczyki do samochodu). Warto zabrać byty do pływania, kostium i wodoszczelny aparat fotograficzny.

Startuje się na dole –najpierw trzeba wziąć kask i kamizelkę (w cenie biletu), rekomendują też zabranie butelki wody. My zabieramy wodoszczelne plecaki, ale większość startuje w butach pływackich z butelką w ręku. Podchodzimy do góry wodospadu – około 20 minut z postojami. Z powodu małej ilości wody czynnych jest tylko 7 wodospadów. Na górze zmieniamy buty i zdejmujemy bluzki. Pierwsze stanowisko – można skoczyć, albo zejść po drabinie – Tomek z Piotrkiem skaczą, a ja wybieram opcję pośrednią – trochę schodzę w dół, a potem skaczę. Woda jest zimna, ale nie lodowata. Płyniemy kawałek do wodospadu. Kolejny wodospad pokonujemy zjeżdżając rynną z wodą – jest super. Wszystko w ślicznym kanionie. Tak pokonujemy kilka następnych wodospadów, a przy ostatnim są aż 3 możliwości – można skoczyć, zjechać albo zejść po drabinie. Zjeżdża tylko nasza trójka, reszta albo skacze, albo schodzi po drabinie. Wracamy do punktu wyjścia, oddajemy kaski i kamizelki i idziemy się przebrać. Potem idziemy na lunch – możemy sobie nałożyć wszystko, byleby zmieściło się na talerzu. Jest dużo warzyw, trochę mięsa, jakieś owoce, ryż, fasola i makaron, no i oczywiście smażone banany.

Las Cuevas de Cabarete

Wycieczka po 3 jaskiniach z ładnymi naciekami dla chętnych skok do podziemnego jeziora w jaskini. Wstęp 20$ od osoby – w tym kask (przydaje się) i obsługa przewodnika z latarką.

Sam wstęp do parku narodowego kosztuje 100DOP (zawarte już w tych 20$), ale wszystkie jaskinie mają wejścia zamknięte na kłódkę a klucz ma przewodnik.

Komentowanie jest wyłączone.