Trasa: Las Palmas-Morro Jable-Gran TarajalPuerto del Rosario
Termin: 24.03-02.04.2023
Mile/ godziny: 131Mm/29h
23-03-2023 czwartek
Po południu przyjeżdżają nasi załoganci. Robimy zakupy na kolację i zwiedzanie jachtu.
24-03-2023 piątek
Dzisiaj dzień zwiedzania – idziemy na Stare Miasto, zwiedzamy Dom Kolumba – to rzeczywisty dom z krużgankami, balkonikami i całą masą pokoi. Na górnych piętrach jest wystawa obrazów.
Kolejny punkt to zwiedzanie katedry, jest „wielostylowa”, Wchodzimy na wierzę Katedry – rozciąga się stamtąd piękny widok na miasto. Wychodzimy przez muzeum. Po zwiedzaniu idziemy na obiad do pobliskiej knajpy. Potem wracamy na jacht, jeszcze szkolenie bezpieczeństwa i przygotowanie jachtu do wypłynięcia.
25-03-2023 sobota
Rano wstajemy o 6:30, jemy śniadanie i przed 8 wypływamy. Wieje 10-15kn z północnego wschodu więc płyniemy na grocie i genui. Po 11 godzinach dopływamy do Morro Jable. Średnia prędkość wychodzi 5,2 kn. Port jest zatłoczony i oficjalnie nie ma miejsc, więc stajemy przy stacji benzynowej – niestety nie ma pomostów pływających, więc wyjście z jachtu na niskiej wodzie jest z lekka utrudnione. Na szczęście mamy jedną wysoką osobę, więc dajemy radę. Spotykamy Kazika z „Wyspy Szczęśliwych Dzieci” i idziemy na spacer po mieście. Miasteczko jest urocze, ale bardzo turystyczne i małe. Po powrocie jemy kolację, a potem załatwiam papiery w marinie (w biurze ochrony), biuro mariny będzie czynne dopiero w poniedziałek, więc nie płacę, bo nie ma komu, ale zostawiam adres mailowy
26-03-2023 niedziela
Wypływamy przed 12 (jest zmiana czasu). Płyniemy ostrym bajdewindem na foku i grocie, od czasu do czasu robiąc zwroty (wieje przewie z kierunku, dokąd mamy płynąć). Wieje 15-20kn. Pogoda śliczna. Na południu wyspa jest bardzo pustynna, ale widoki prześliczne. Ok 19 wchodzimy do mariny Gran Tarajal. Ochroniarz pokazuje miejsce, daje formularz do wypełnienia i mówi, że biuro będzie czynne jutro. Bramki na pomost nie są zamykane, do toalet nie ma karty, ale woda w prysznicach jest letnia.
27-03-2023 poniedziałek
Po śniadaniu idę załatwić formalności w marinie. Najpierw biuro jest zamknięte, a jak przychodzę za pół godziny z wypełnionym formularzem, to policjant pyta się skąd go mam, bo powinien go wypełnić ochroniarz, a nie ja. Dzwoni po ochroniarza, który wypełnia zgłoszenie wejścia. Marina kosztuje prawie 34€ (33,92€). Marina i miasteczko są sympatyczne, ale bez turystów. Chłopcy myją pokład (był już mocno zasolony), a potem idziemy zwiedzać miasteczko. Gran Tarajal leży na zboczu, więc wdrapujemy się na sam szczyt i robimy zdjęcia z punktu widokowego. Potem schodzimy na dół do ronda z fontanną, wstępujemy do HiperDino, kupujemy bułeczki i jemy je w parku miejskim z palmami. Do mariny wracamy nadmorskim deptakiem. Po objedzie idziemy do sklepu rowerowego po lusterko, a reszta idzie na plażę. Lusterka oczywiście nie ma, ale w chińskim sklepie kupujemy dwustronne lusterko. Wracając Tomek kąpie się w oceanie. Na jachcie z kupionego lusterka udaje się zrobić lusterko rowerowe i nawet zostaje jeszcze druga strona lusterka, a lusterko rowerowe wygląda jak nowe.
28-03-2023 wtorek
Rano na śniadanie mleko z płatkami. Po śniadaniu wypływamy. Płyniemy wzdłuż brzegu i podziwiamy widoki. Ok 10 pojawia się wiatr, więc stawiamy żagle (grota i foka) i płyniemy 5kn. Niestety wiatr wie dokąd płyniemy, więc musimy się halsować. Jest ślicznie, fale są małe, poza tym to już 3 dzień więc nikt nikt choruje. Marinę Puerto del Rosario wywołujemy na kanale 9. Mówią, przy którym pomoście mamy stanąć i na pomoście 2 policjantów odbiera od nas cumy. Coś sobie zapisują w dzienniczku, dają jedną kartę do wejścia (tyle należy się na jacht) i proszą, żeby przyjść do biura jutro rano przed 14. Zabieramy kartę i idziemy w miasto. Po drodze odwiedzamy toalety – ją nowe i czyste, ale nie ma pryszniców.
29-03-2023 środa
Rano idę do biura portu zapłacić za marinę. Potem wstępuję do informacji turystycznej, biorę mapy i spotykam Kazika – jedzie na Lanzarote zobaczyć czy nie da się wyremontować tam jachtu. My po kawce idziemy na miasto, chcemy odwiedzić targ, ale jest zamknięty, zwiedzamy lokalny kościół i park miłości, który składa się z kilku wyschniętych drzew.
Jeszcze oglądamy naturalne baseny kąpielowe, ale jest niska woda, więc jest w nich mało wody, wstępujemy na lody i wracamy na jacht. Zamawiam samochód na jutro – niestety w wypożyczalni blisko mariny nie ma żadnych samochodów, więc zamawiam samochód z lotniska.
30-03-2023 czwartek
Rano po śniadaniu chłopcy jadą autobusem na lotnisko po samochód. Dostają Seata (zamawiałam Corsę), ale jest spoko. Jedziemy na północ wyspy, zwiedzamy Coralejo (marinę i okolicę) okazuje się, że w marinie nie ma miejsca dla naszej łódki, a kotwicowisko nie zawsze jest bezpieczne.
Potem jedziemy na plażę popcornową – okazuje się, że „popcornu” jest tylko mały kawałek, a reszta to normalna plaża. Potem jedziemy obejrzeć wulkan, wchodzimy do połowy i uznajemy, że wystarczy. Kolejny punkt programu to wiatraki w miejscowości Villaverde. Są 2 niedaleko siebie. Potem miało być muzeum w La Olivia, ale było w remoncie, więc odwiedzamy plantację Aloe Vera. O Aloesie opowiada nam Polka. Kupujemy produkty z Aloesu i przy okazji dowiadujemy się, gdzie można dobrze zjeść i że w Puerto del Rosario jest festiwal tapasów. Jeszcze tylko zachód słońca nad Oceanem w El Cotillo (niestety słońce zachodzi za chmury) i wracamy na jacht.
31-03-2023 piątek
Tym razem postanawiamy odwiedzić środek wyspy. Wjeżdżamy na prześliczny punkt widokowy Morro Vellosa na jednej z gór, a potem odwiedzamy dawną stolicę wyspy miasteczko Betancuria. Jest urocze, pełne turystów, ale warto. Odwiedzamy muzeum sakralne (2€ od osoby) i muzeum archeologiczne (za darmo). Pomiędzy wstępujemy na mrożoną kawę i koktajle owocowe. Stamtąd jedziemy do miejscowości Ajuy zwiedzić jaskinie. Jaskinie są ogromne i naturalne. Włazimy do środka. Okazuje się, że miał być przekopany z nich tunel do parkingu, ale nie został skończony (powiedziałbym, że nawet został ledwo zaczęty). Wracamy do samochodu i jemy drugie śniadanie opędzając się od pasiastych wiewiórek. Jeszcze muzeum młynarstwa i wracamy na jacht. Jemy obiad i idziemy na Ruta de las tapas. Dajemy radę do 3 knajp, a resztę zostawiamy na następny dzień. Za 3 € dostajemy małą przekąskę i napój (do wyboru wino, piwo, woda i sok). Do spróbowania jest 1 rodzaj tapasa – inny w każdej knajpie. Dostajemy kartę do oceniania tapasów, an niej podpisuje się ktoś z restauracji. W zależności od liczby ocenionych tapasów można wygrać różne nagrody. Na jacht wracamy ok 22, jeszcze herbatka i idziemy spać.
01-04-2023 sobota
Po śniadaniu wyruszamy na najwyższy szczyt Fuertaventury Pico de la Zarza 807mnpm
Aneta z Krzyśkiem zostają na dole na plaży, podjeżdżamy na parking, zostawiamy im samochód i ruszamy na górę. Do przejścia mamy trochę ponad 6km – zajmuje nam to 2h 5minut. Z góry oczywiście rozciągają się prześliczne widoki na obie strony wyspy. Oczywiście szczyt i okolice to prezerwat, więc ostatni odcinek wchodzimy ścieżką ogrodzoną po obu stronach. Zejście zajmuje nam już trochę mniej (ok 1,5godziny) na dole spotykamy się a Anetą i Krzyśkiem i jedziemy na plażę Cofette po drugiej stronie wyspy. Dojazd jest 25km szutrową drogą, ale warto, widoki są rzeczywiście zapierające dech w piersiach. Pod wieczór tankujemy samochód i wracamy na jacht. Nikomu już nie chce się iść po kolejne tapasy. Jemy zapiekane ważywa, pakujemy się, wypisuję opinie i idziemy spać. Jutro wylatujemy do Polski.
02-04-2023 niedziela
Rano po kawie i śniadaniu, jeszcze ostatnie pakowanie i sprzątanie i idziemy na parking do samochodu. Tomek zostaje na jachcie. Na lotnisku oddajemy samochód i odlatujemy do Polski.