Trasa: Kilonia-Brunsbüttel-Helgoland-Norderney-Borkum-Den Helder-Ijmuiden-Sheveningen
Termin: 04-18.06.2022
Mile / godziny: 408Mm/85h
4-06-2022 sobota Kanał Kiloński
Wstajemy o 6 rano, jemy śniadanie i wyruszamy w kierunku wejścia do kanału.
Do strefy oczekiwania dopływamy o 7:40. Na śluzowanie czeka już kilka jachtów. Przed nami do kanału wchodzi duży statek, a my za nim. W sumie czekaliśmy 30 minut. W momencie, kiedy mijamy wrota śluzy rozlega się dzwonek informujący o tym, że właśnie zaczynają zamykać się wrota. Cumujemy do niziutkiego pomostu pływającego. Samo śluzowanie trwa około 15 minut, a jak tylko wrota po przeciwnej stronie zaczynają się otwierać, to przez głośniki informują, że jachty mają od razu wypływać. Wrota są przesuwane. Po wyjściu ze śluzy podpływamy do automatu do opłat za kanał, niestety przyjmuje tylko gotówką (mimo że ma terminal do kart). Kanał ma 58,5km długości i znaki odległości co 0,5km.
Wszystkie mosty maja 40m wysokości, więc mieścimy się swobodnie. Z przeciwka co chwila mijają nas duże statki, głównie tankowce. Płyniemy wzdłuż „lasu” a po wodzie pływa dużo kaczek i łabędzi. Co jakiś czas w poprzek kanału płynie prom, ale najdziwniejszy jest „prom” podwieszony pod mostem kolejowym.
Do Brunsbüttel przypływamy o 18:10. Port jachtowy jest pełny, więc stajemy longside. Jeden się jachtów się nie zgadza, więc cumujemy przy następnym. Chwilę później przy tym, co się nie zgodził cumują 4 jachty i to większe od naszego. Wieczorem przychodzi pan pobrać opłatę za postój. Po kontroli biletu na Kanał płacimy 10€/dzień ze wszystkim (prąd, prysznice, toalety, woda).
Zostajemy na 2 dni. Słupki z prądem mają ograniczenia 4A na gniazdko, ale dajemy radę. Wieczorem idziemy pod prysznic, okazuje się, że toalety są zamknięte, ale na szczęście w każdym prysznicu jest toaleta. Są 3 niezależne zestawy pryszniców każdy z osobnym wejściem (na kod).
5-06-2022 niedziela Brunsbüttel
Rano jest śliczna pogoda. Jachty chętne do przejścia przez śluzę wychodzą rano, więc jak się budzimy to jest dużo wolnych miejsc. Odwiedzają nas celnicy, sprawdzają dokumenty (dowody osobiste) i pytają się jakiego koloru mamy ropę (prawidłowa odpowiedź to żółta). Przestawiamy się na miejsce przy pomoście. Mieścimy się z 50 cm luzem, ale jacht za nami ma wyjść po lunchu. Kończę zaklejać Sikaflexem falszburtę po lewej stronie. Robimy to 2-osobowo – Tomek wyciska z pistoletu klej, a ja rozsmarowuję. Idzie sprawnie i chyba mniej się wszystko brudzi. Potem idziemy zwiedzać miasto.
Brunsbüttel nie jest duże, ale bardzo urokliwe, ma nawet swoje centrum handlowe (zamknięte w niedzielę). Wracając wstępujemy do starego portu za śluzą. Jest niska woda i jachty stoją w mule, a nie w wodzie. Nie znaleźliśmy też toalet, ale nie ma tam żadnej knajpy, co według niektórych jest zaletą. Wracamy do mariny i robimy jeszcze wycieczkę na śluzę. Na podwieczorek idziemy do pobliskiej kawiarni lodowej na pucharek lodowy z owocami. W menu jest pizza lodowa i wiele innych ciekawych pozycji. Jeden pucharek kosztuje 6,50€. Wieczorem cumuje do nas katamaran, ale zastrzegają się, że wyjdą następnego dnia o 5 rano
6-06-2022 poniedziałek do Helgolandu
Wstajemy 04:45, Nasi sąsiedzi już wstali i rzeczywiście o 5 odchodzą. Nam udaje się wyjść o 6 po śniadaniu i kawie. Jachty i małe statki korzystają ze starej śluzy – znacznie mniejszej od nowej.
Podpływamy w obszar oczekiwania i po 10 minutach wpływamy do śluzy. Śluza jest tylko dla nas. Super. Na pożegnanie machamy Panu śluzowemu i wypływamy na Może Północne. Przy wyjściu ze śluzy jest tablica z kierunkiem i siłą prądu (2,2kn z prawej burty).
Początkowo płyniemy na silniku, a jak tylko możemy to stawiamy żagle. Morze Północne wita nas wiatrem 6B i dużą falą. Płyniemy na zarefowanym foku i zarefowanym grocie. Prędkość dochodzi wo 12kn. Płyniemy poza torem wodnym, ale blisko bojek, bo dalej jest płytko.
W okolicy Helgoladnu odbywają się regaty i port jest pełny. Na szczęście dużo jachtów wypływa Stajemy longside do Szwajcara i idziemy na mały spacer po marinie. Biuro mariny czynne jest od 8 do 12.
7-06-2022 wtorek Helgolandu
W nocy wieje ponad 40kn, Tomek w środku nocy wychodzi poprawić odbijacze, jachtem bardzo rzuca, a linka od jednego odbijacza przeciera się i rano sąsiad przynosi nam odbijacz z pytaniem czy to nasz. Rano idę zapłacić za marinę. Pan w biurze jakimś cudem wiedział po nazwie jachtu kiedy przypłynęliśmy poprzedniego dnia.
Toalety, prysznice i prąd są dodatkowo płatne. Prąd 1€/1kWh – automat przyjmuje tylko monety 1€, toalety i prysznice czynne 8-16:30 (toaleta 1€, prysznic 0,5€/minuta).
Po południu wiatr słabnie i wychodzi słońce, więc idziemy na wycieczkę po wyspie.
Trasa ma 3km i prowadzi śliczną ścieżką wzdłuż klifów. Na końcu wyspy jest miejsce lęgowe ptaków. Panowie mewy przynoszą jedzenie paniom wysiadującym jajka. Kompletnie nie boją się ludzi. Oczywiście naokoło są tłumy fotografów. Wracamy na jacht wstępując po drodze na mrożoną kawę. Ogarniamy jacht i zapraszamy na kawę naszych sąsiadów z szwajcarskiego jachtu.
Ona jest Japonką a on Szwajcarem. Oboje mówią po angielsku i wybierają się na Bałtyk, może wstąpią do Polski. Dostają od nas książeczkę z opisem polskich marin.
Wieczorem nasz sąsiad od zewnątrz przestawiając się na inne miejsce zawadza o nasz wiatrak i łamie nam śmigło. Obiecuje, że pokryje ze swojego ubezpieczenia. Szkoda, wiatrak bez jednego śmigła nie działa. Smuteczek.
8-06-2022 środa do Norderney
W nocy cumują do nas dwa kolejne jachty. Rano o 7 mają pobudkę, zbierają się i przepuszczają nas. Trochę narzekają, że tak późno ich zbudziliśmy, ale za to spali dłużej.
Wypływamy w kierunku Wysp Fryzyjskich. Najpierw wieje dokładnie z kierunku w którym chcemy płynąć, potem trochę odkręca więc stawiamy żagle. Pogoda jest deszczowa, co chwilę pada, więc Franek (czyli nasz autopilot) ma dużo roboty, my patrzymy przez okienko i korygujemy kurs guziczkami. Pod koniec dnia wiatr zdycha więc włączamy silnik. O 17 wpływamy w deszczu do Norderney. Cumujemy rufą do pomostu pływającego a dziobem do ogromnych dalb.
Trzeba się namęczyć żeby założyć cumy na te dalby, udaje się za trzecim razem i wymyśleniem sposobu. Dalby mają 4 metry wysokości, więc nie da się zarzucić od góry, a są na tyle grube, że nie da się ich objąć. Do biura mariny jest kolejka. Dostajemy kartę do toalet i prysznicy (kaucja 10€) W cenie woda, toalety i prysznice. Prąd kosztuje 0,5€ za 0,7kWh, a automat na słupku przyjmuje tylko monetki 0,5€.
9-06-2022 czwartek Norderney
Rano jest trochę pochmurno, ale nie pada, więc postanawiamy zwiedzić miasto. Na wyspie mieści się największe w Niemczech centrum thalassoterapii – Badehaus Norderney. To coś jak nasz Ciechocinek, tylko w wydaniu niemieckim. Wszędzie pełno pensjonatów i kuracjuszy. Wstępujemy na lody z owocami i wracamy na jacht. Robimy obiad – oczywiście potem go zjadamy :-).
Wracając spotykamy kicającego królika. Po południu do mariny przypływa mała foczka, która jest atrakcją dla fotografów.
10-06-2022 piątek do Borkum
Wychodzimy o 8 rano na wysokiej wodzie razem z dużą ilością innych jachtów. Na początku płyniemy na silniku, ale potem wiatr trochę skręca więc stawiamy genuę i przy wietrze 4B jedziemy na samej genui 7kn. Bajka. Wpływamy pomiędzy wyspy w kierunku portu. Cały czas na żaglach, aż szkoda zwijać, ale w końcu zwijamy genuę , włączamy silnik i wchodzimy do portu o 15. Cumujemy longside do pływającego pomostu.
Wzdłuż pomostu wiszą opony, więc pewnie mimo użycia naszych odbijaczy będzie burta do czyszczenia. Hafenmajster przyjmuje opłaty 17-18 w budynku lokalnej knajpy. W opłacie za marinę jest prąd. Borkum nie jest duże i jest to właściwie przystanek po drodze. Koło mariny stoją 2 duże wiatraki (elektrownie wiatrowe).
11-12-06-2022 sobota, niedziela do Dan Helder
Z Borkum ruszamy rano. Jeszcze w porcie Tomek chowa odbijacze i cumy, żeby nie zmoknąć jpo wyjściu w morze. Płyniemy kawałek torem wodnym a po godzinie stawiamy żagle. Wieje oczywiście z kierunku, w którym chcemy płynąć. Wiatr jest zmienny co do siły, więc często zmieniamy foka na genuę i odwrotnie. Na genui płyniemy ostrzej, ale mamy większy przechył a co za tym idzie większy dryf. Zrobienie zwrotu jak płyniemy z genuą wymaga jej zwinięcia – nie przechodzi pomiędzy sztagami, a co za tym idzie jest większa strata na prędkości. Wszystko zależy od warunków. Na foku płynie się bardziej komfortowo, ale wolniej i trochę pełniej.
Halsujemy się pomiędzy lądem a torem wodnym – wychodzi zwrot co mniej więcej godzinę.
Kiedy płyniemy pod prąd a kolejne halsy nie posuwają nas do przodu, włączamy silnik. Wyłączamy go jak płyniemy z prądem. W nocy Tomek nie robi takiej kombinacji w wyniku czego przepływa przez 4 godziny 20 Mm, tyle, że we właściwym kierunku przepłynął mniej niż 5Mm.
Mijamy kolejne platformy wiertnicze (pracujące). Do zatoki przed Den Helder wchodzimy z kilkoma innymi jachtami. Wejście do portu jest wąskie, tak, że mam wątpliwości czy się zmieścimy, ale marina jest duża – to marina marynarki wojennej. Wieje dosyć silny boczny wiatr, ale Hafenmajster pokazuje nam miejsce i odbiera cumy. Bardzo sympatyczny człowiek. Dostaję od niego planik Den Helder z zaznaczonymi ciekawymi miejscami do obejrzenia. Po ogarnięciu się idziemy na krótki spacer po mieście.
13-06-2022 poniedziałek Den Helder
W cenie mariny jest prąd, woda, prysznice, a nawet pralka i suszarka. Można też wypożyczyć rower za 1€/godzina. Rano myję pokład z soli, a Tomek mocuje pasy od bimini. Potem idziemy do muzeum morskiego (12€ od osoby) i zwiedzamy łódź podwodną, poławiacz min i statek do taranowania przeciwnika z XVIII wieku.
Następnie odwiedzamy sklep żeglarski – akurat pan go otwiera, bo na chwilę przyszedł po farbę. Śmigła do wiatraka co prawda nie ma, ale daje nam kontakt do sklepu w Sheveningen, gdzie będziemy za 2 dni. Kupujemy za to haczyki do drzwi – zamki magnetyczne na fali nie trzymają tak dobrze. Potem idziemy zwiedzać miasto. Nie jest duże (przynajmniej samo centrum). Uliczki rozchodzą się gwiaździarze, są poprzecinane kanałami – innymi słowy Holandia. Wzdłuż ulic charakterystyczne holenderskie domki z dużymi oknami. Wstępujemy po drodze na kebaba. Kebab jest bardzo smaczny. Spacerkiem wracamy na jacht. Żeby wrócić do mariny trzeba pokonać bramę – przez domofon zgłasza się do dyżurnego i mówi się nazwę jachtu a on otwiera bramę (wojsko pełną gębą). Po powrocie oczywiście kawa, a potem drobne prace dla jachtu – Tomek wiesza półeczkę, a ja myję odbijacze i robię pranie w holenderskiej pralce (google translator bardzo pomaga).
14-06-2022 wtorek do Ijmuiden
Wychodzimy godzinę po wysokiej wodzie (zgodnie z instrukcją) przez większość trasy płyniemy z prądem. O 16:10 wchodzimy do mariny Ilmuiden. Marina jest ogromna – na 650 jachtów. Pomosty są podzielone wg długości jachtu. Stajemy pod koniec długiego pomostu, ale za to naprzeciwko wyjścia z mariny. Zapłacić można przez aplikację, albo w biurze mariny jak jest czynna (można też zapłacić w automacie przed biurem mariny). W połacie jast prąd, sanitariaty, prysznice. Pralki i suszarki dodatkowo płatne.
Idziemy na spacer po marinie – to wystarczający ruch jak na jeden dzień :-).
15-06-2022 środa do Scheveningen
Z Ijmuiden wychodzimy ok 9:30. To dobra pora, bo płyniemy z prądem. Wiatr co prawda 5kn, więc trochę wspomagamy się silnikiem, ale jak rozwiewa się do 10kn, to stawiamy genuę i baksztagiem płyniemy ponad 5kn. Super jazda. Słoneczko, małe falki. Tomek wyciąga piłę tarczową i docina listewki na wieszak w suszarni. Do Scheveningen wchodzimy ok 15. Napisane, żeby najpierw zgłosić się do Scheveningen Control na kanale 21 VHF – i tak robię, a potem na kanale 31 VHF do mariny – i tego nie da się zrealizować, bo kanał 31 jest używany tylko w Holandii. Przed biurem mariny znajduję numer telefonu komórkowego do kapitanatu portu. Żeby było śmieszniej aplikacja do rezerwacji miejsc też nie działa. Na szczęście przychodzi hafenmajster i loguje się ze swojego tableta. W opłacie woda, prąd, toalety, prysznice, a pranie dodatkowo płatne. Teoretycznie wszystko na kod, ale bramka i drzwi do toalet są otwarte cały czas. Stoimy longside do ślicznego zabytkowego jachtu Warlus (spotkaliśmy do w Ijmuiden). Zamierzają wyjść jutro a my przestawimy się na ich miejsce.
16-06-2022 czwartek Haga
Rano przestawiamy się na miejsce przy kei, podłączamy się do prądu i wyciągamy rowery. W marinie gościnnej zostaje łącznie z nami 5 jachtów – reszta wypływa.
Pakujemy butelkę wody, trochę prowiantu i ruszamy rowerem na wycieczkę po Hadze. Zaczynamy od sklepu żeglarskiego – kupujemy flagę Belgii, żarówkę trójsektorową na top masztu i uchwyt na małą korbę. Potem wstępujemy na drugo-śniadaniową rybkę do polecanego przez sąsiadów barku. Jest rzeczywiście pyszne. Najadamy się do syta. Postanawiamy odwiedzić kilka ciekawych budynków – najpierw aleja z flagami i pałac sprawiedliwości, potem Pałac Pokoju – niestety bilety na zwiedzanie (tylko z przewodnikiem) trzeba zamawiać dużo wcześniej – najbliższy termin 26-06-2022 czyli już po naszym wyjeździe.
W większości pałaców są obiekty rządowe, albo przynajmniej ambasady, więc o zwiedzaniu wnętrz możemy zapomnieć, ale z zewnątrz też są ładne. Wieczorem wracamy na jacht, jeszcze drobne sprzątanie i koniec odcinka rejsu.