Data: 14-28.02.2025
Trasa: Pointe a Pitre-Rivere Sans-Malendure-Deshaies-Falmouth-Barbuda-Fourche-Oraniestadt-Basseterre
Mile/godziny: 255Mm/63h
Guadelupa
Nurkowanie w rezerwacie Jacques Cousteau
Stajemy jachtem w zatoce Malendure i pontonem podpływamy na brzeg. Uwaga – można kotwiczyć za linią żółtych boi i nie na trasie łódek do pomostu (nie jest oznaczona), ale wszyscy o tym wiedzą. Jest duże zafalowanie, ale dajemy radę. Okazuje się, że na brzegu jest bardzo dużo biur nurkowych – wybieramy pierwsze z brzegu i umawiamy się na nurkowanie na następny dzień. Nurkowanie kosztuje 45€ od osoby plus 5€ za sprzęt (niezależnie co weźmiemy). Umawiamy się na następny dzień na 9:30. Płyniemy pontonem. Okazuje się, że nurkujemy we dwójkę i dive master. Jest super. Płyniemy do miejsca, które nazywa się Ogród koralowy (Jardin de corall). Dostajemy stalowe butle, więc bierzemy mniej balastu. Pływamy wśród pięknych kolorowych korali (bardzo kolorowych). Na dnie jest popiersie Jacquesa Cousteau.
Deshaies
Ładne kotwicowisko, chociaż płytko robi się dopiero przy samym brzegu. Stajemy na 11m głębokości i wypuszczamy 50m łańcucha. Kotwica trzyma, chociaż wiatr kręci więc w nocy trzeba sprawdzać czy wszystko jest OK. Są też bojki, ale podobno płatne 25€. Wokół ładne rafy, chociaż woda jest trochę mętna.
Antiqua i Barbuda
Antigua postawiła na rozwój turystyki dla bogatych. Na południu są mariny dla super jachtów (odpowiednio drogie), z pełną profesjonalną obsługą. Wokół bardzo klimatyczne knajpy, sklepy z pamiątkami, taksówki czekające na klientów i cała masa sklepów i serwisów dla żeglarzy.
W stolicy jest przystań promowa dla dużych wycieczkowców, a naprzeciwko przystani promenada rodem z Europy z markowymi sklepami (głównie z biżuterią ale nie tylko).
Odprawa wejściowa
Działa SailClear. Miejsce odpraw od południa to English Harbour w forcie Nelsona. Wszystko jest w jednym pomieszczeniu – najpierw Customs, potem Imigration a na końcu zarząd parku i opłaty.
Stanie na bojce kosztuje 0,1$ za stopę jachtu – płacimy 13$ za 3 dni. Do tego Crusing Permit na miesiąc 16$, opłata za wypełnienie papierów (procesing fee), protokół zdrowotny (25$), opłaty klimatyczne od osoby za dzień – w sumie wychodzi za 2 osoby i 3 dni 108$ w przeliczeniu na XC$ wychodzi 292.
Kotwicowisko Faltmouth
Duże kotwicowisko w wieloma płyciznami (po niektórych brodzą ptaki). My stajemy na 4,5 m. kotwica zakopuje się po trzonek w muł i dobrze trzyma.
Fort Nelsona
Dobrze utrzymany fort ze starymi zabudowaniami które zagospodarowano jako użyteczne lokale (knajpy, sklepy, wystawy) w tych budynkach mieści się też Customs i Imigtation. Wokół fortu przy kei stoją super jachty zarówno motorowe jak i żaglowe. Są też zwykłe żaglówki, ale cena w tej marinie za stopę jachtu przekracza 1,6$.
Fort Berkeley
Fort Berkeley to historyczny fort wojskowy. Znajduje się przy wejściu do English Harbour. Fort został zbudowany w 1704 roku i rozbudowany w połowie XVIII wieku. Jest częścią Nelson’s Dockyard National Park i Antigua Naval Dockyard. Został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z fortu rozciąga się bardzo ładny widok na zatokę – akurat odbywają się regaty RORC Nelson’s Cup. Widok jest super.
Szlak turystyczny z Fortu Berkeley na Pigeon Beach
Z Fortu Berkeley prowadzi dobrze oznakowany szlak przez Fort Cuyler, Middle Ground i Artillery Battery do Plaży Piggeon. Długość ok 1,5km. Szlak prowadzi ładną ścieżką przez las z widokami na okoliczne zatoki i rezydencje. Tutaj roślinność jest już bardziej sucha (kaktusy, kolczaste rośliny) niż na wyspach na południu. Deszcze też są rzadsze.
Stolica Antigui – Saint John
Do miasta z mariny jedziemy autobusem nr 17 (3,75EC$ od osoby w jedną stronę). Autobus to taki trochę większy bus, ale numer rejestracyjny zaczyna się od BUS (na żółtym tle) – taksówek zaczyna się od TX.
Saint John jest typowo karaibskim miastem, czystym z ładnymi kolorowymi domkami i dużą ilością chińskich sklepów. W centrum, przy przystani promowej jest dużo markowych sklepów, białych turystów i naganiaczy oferujących różne wycieczki po wyspie. W sumie ładne i czyste miasteczko, ale na zwiedzenie go wystarczy 1,5 godziny. Wstępujemy jeszcze do hinduskiej knajpki na lunch i z dworca autobusowego wracamy do mariny. Autobus na hasło bus stop zatrzymuje się pod samą bramą mariny. W marinie jest dużo jachtów klasy mini (5.8m – najczęściej samodzielnie budowana). W niedzielę 23 lutego startują w regatach dookoła świata. To regaty samotników (na takiej łódce trudno zmieścić więcej niż 1 osobę). Jest też jeden Polak z Irlandii. Trochę gadamy, a potem wsiadamy do naszej łódki i płyniemy na jacht.
Barbuda
Barbuda to śliczna płaska wyspa z piaszczystą plażą ciągnącą się przez całą wyspę (ok 22km). Na północy w mangrowcach jest park narodowy i największe skupisko lęgowe fregat. Można tam dojechać samochodem albo próbować szczęścia na piechotę. Barbuda ma 1500 mieszkańców i 161km2. Przestępczość w zasadzie nie istnieje, bo wszyscy się znają i trudno się ukryć.
Kotwicowisko w zatoce Martello
Kotwiczymy przy zachodniej części zatoki naprzeciwko fortu Martello. Stąd tylko 0,5Mm do jedynej na wyspie przystani promowej. Rano wodujemy łódkę, zabieramy dokumenty i płyniemy na ląd odprawić się. Omijając rafy dopływamy tam naszą łódeczką do prsystani i wyciągamy ją na brzeg przy tablicy z napisem Barbuda. Jak tylko wychodzimy z wody od razu pojawia się taksówka i oferuje podwózkę.
Grzecznie dziękujemy. Pan w przystani zapytany o transport publiczny powiedział, że on nie tutejszy, ale pani w pobliskim barze może zamówić nam taksówkę. Ruszamy na piechotę. Chwilę potem zatrzymujemy pickupa i jedziemy do miasta. W mieście Pan zatrzymuje się, ale na pytanie gdzie jest Customs, mówi, że on nie wie, ale zawiezie nas do kogoś kto wie.
Odprawa wyjściowa
W barze przy lotnisku jest człowiek, który wie gdzie jest Customs – mówi, że trzeba pójść prosto i piąta ulica w lewo. Tak robimy, ale jak tylko skręcamy w lewo człowiek dogania nas samochodem i mówi, że myślał, że pójdziemy inną ulicą – a z tej trzeba było skręcić w prawo, rzeczywiście chwilę potem stoimy przed budynkiem z napisem Customs. Biuro otwarte, klima włączona, ale w środku nikogo nie ma.
Po jakimś czasie przychodzą dwie kobiety, ale tylko zabierają jakieś dokumenty i wychodzą. Pozwalają nam zaczekać w środku. Za kolejne 5 minut przychodzi urzędnik z Imigration, a chwilę później z Customs, jeszcze chwila pogawędki, wydrukowanie i obstęplowanie dokumentów i jesteśmy odprawieni. Możemy ruszać na zwiedzanie miasta.
Cordington
Bardzo ładne czyste miasteczko z wieloma zniszczeniami po huraganie Irma. Wszyscy dzielnie pracują przy odbudowie, bo mimo że huragan był prawie 7 lat temu ciągle widać jego skutki. Jest dużo domów modlitwy albo spotkań religijnych, trochę barków, kilka sklepików spożywczych i to całe miasto. Na wyspie jest jeszcze podobno jaskinia (ale nie możemy jej znaleźć na żadnej mapie, więc rezygnujemy).
W mieście jest przestań, ale dopłynąć do niej mogą tylko malutkie łódeczki, bo najgłębsze przejście przez lagunę ma 1,5m. Można też popłynąć łódką na wycieczkę wśród mangrowców do ostoi fregat, ale na to trzeba przeznaczyć cały dzień. Po lunchu i lodach z pobliskiego sklepu wracamy do przystani promowej (również stopem). Kierowca podwozi nas pod samą łódeczkę i pomaga ją zwodować.
Generalnie Barbuda zrobiła bardzo dobre wrażenie. Jest czysta, zadbana, a ludzie serdeczni, życzliwi i pracowici.
Droga na Ile Fourche
Po obiedzie opuszczamy Barbudę i płyniemy w kierunku Ile Fourche, żeby zamknąć naszą pętlę naokoło Karaibów. Do zatoczki dopływamy nad ranem – jest pełna jachtów, ale na szczęście znajdujemy jedną wolną bojkę. Przy cumowaniu widzimy delfina. W nocy płynęły z nami ptaki, było ich 5, ale nad ranem okazało się, że niestety bardzo pobrudziły pokład.
Ile Fourche
Rezerwat. Wyspa należy do St. Bartolome czyli terytorium zamorskie Francji. Kotwiczenie jest zabronione (a mimo to kilka jachtów stoi na kotwicy). Jest 10 bojek dla jachtów max 20t i 25m długości. W zeszłym roku było tu pełno żółwi, a teraz nie widzimy żadnego. Łapiemy bojkę blisko brzegu, snurkujemy i czyścimy pokład po wizycie ptaków. Następnego dnia wychodzimy rano. Na pożegnanie przy wyjściu z zatoki spotykamy 3 żółwie – jednak są 🙂
Sint Eustatius (Statia)
Mała wyspa która jest terytorium zamorskim Holandii. Wszyscy mówią po angielsku (między sobą też) a walutą obowiązującą jest USD. Z powodów formalnych nie działa tu Starlink (dowiedzieliśmy się, że Holandia zainwestowała dużo pieniędzy i pociągnęła światłowód od Bonaire aż do Holandii, a Musk nie płaci im za używanie internetu).
Odprawa wejściowa i wyjściowa
Działa Saiclear, ale zgłoszenie trzeba wypełnić wcześniej, chyba, że ma się inne źródło internetu niż Starlink. Biuro jest w Oranjestad przy porcie. Czynne w godzinach 9-15:30, w Customs ktoś jest stale, ale Immigration głównie siedzi na lotnisku, więc trzeba po nie zadzwonić, żeby przyjechały. Służy do tego specjalny telefon przy furtce. Nie kontaktuje przycisk na słuchawce, więc trzeba upewnić się, że jest sygnał w słuchawce – to bezpośrednie połączenie do Immegration. Odprawę wyjściową można załatwić nie wcześniej niż 24 godziny przed wypłynięciem, więc musimy przyjechać drugi raz.
Kotwicowisko Oranjestad
Dno piaszczyste, kotwica dobrze trzyma. My stajemy na 7 m, ake można stanąć bliżej lądu na ok 4m. Minusem jest spore zafalowanie. Jest dużo bojek, ale wszystkie mają swoich właścicieli i wieczorem cumują na nich różne łódki. Widzieliśmy kilka sposobów wracania na brzeg po zostawieniu łódki na bojce. Albo przesiada się na ponton zostawiony poprzednio na tej bojce, niektórzy ciągną ponton, do którego się potem przesiadają, czasami jeden ponton zabiera ludzi z kilku łódek, ale jest też wersja wracania wpław.
Przy przystani promowej jest pomost dla pontonów, gdzie wszyscy cumują. Stamtąd jest kilka kroków do odprawy.
Oranjestad
Stolica wyspy. Składa się z dolnego i górnego miasta. Do górnego miasta można przejść starą drogą z XVII wieku, albo na około drogą samochodową. Starą drogą wychodzimy naprzeciwko informacji turystycznej, gdzie od miłej pani dostajemy mapki i przewodnik po przyrodzie wyspy. Miasto jest połączeniem stylu holenderskiego z karaibskim. Czyste, schludne z nazwami ulic. Samochody na tablicach rejestracyjnych mają Iguanę.
Wycieczka na wulkan
Wulkan jest na terenie rezerwatu Quill. Wstęp do parków narodowych na St. Eustatius jest płatny – 10USD na rok kalendarzowy. Płaci się online na stronie https://statiapark.org/. Jeżeli chcemy też nurkować, to opłata wynosi 25USD za rok.
W biurze parku dostajemy mapkę tras na wulkan. Po odprawieniu się na wyjście i odwiezieniu dokumentów na jacht wyruszamy na wycieczkę. Bierzemy adidasy (bardzo dobry wybór). Najpierw drogą przez miasto, potem dobrze utrzymaną ścieżką aż do korony krateru, idziemy cały czas w lesie, więc widoków nie ma, za to jest roślinność zupełnie inna niż na pozostałych wyspach. Przy rozwidleniu szlaków wybieramy drogę na View point – tutaj są nawet liny ułatwiające pokonywanie stromych odcinków szlaku. Z góry jest śliczny widok na północną część wyspy.
Wejście zajmuje nam 3 godziny a zejście 2 godziny. W drodze powrotnej zaczyna padać, ale mamy parasole.
St. Kitts
Odprawa wejściowa
Działa SaliClear, ale do Immigration trzeba wypełnić formularz na stronie knatravelform.kn.
Dostaje się numerek, który Pan wprowadza do komputera. Wszystko to trwa, ale udaje się uzyskać pieczątki w paszportach.
Port Zante Marina
Bardzo ładna marina koło przystani dla dużych statków wycieczkowych, zaraz przed wejściem do mariny strefa wolnocłowa dla turystów. W marinie toalety i prysznice. Woda płatna 15USD za pobyt, a prąd wg licznika. Koło biura mariny Customs i Immigration. Do mariny wchodzi się przez bramę ze strażnikiem. Miejsce w marinie yrzeba wcześniej zarezerwować (*ale generalnie nie ma problemu) i przed wejściem do mariny trzeba się zgłosić na kanale 68, najlepiej ok10-15 minut przed dopłynięciem.
Basseterre
Stolica wyspy i port wejścia. Miasteczko typowo karaibskie, ale ma bardzo dużo chińskich sklepów, dwie duże sklepy techniczne (m. in. ACE), Budget Marine, trochę straganów z owocami i parę ładnych miejsc do obejrzenia – w sumie zwiedzanie zajmuje ok 2 godzin.